Dusza – co to naprawdę jest?

soul1
Jest sobie jeden taki wyraz. Często występuje w Biblii, i niektórzy używają go też bardzo często w języku potocznym. Niektórzy nie używają go niemal nigdy. Wszyscy myślą, że wiedzą, co on oznacza. I wszyscy.. się mylą. Ha, ha! 🙂

Bardzo często w moich artykułach zaznaczam, że czegoś do końca nie wiem, że mam wątpliwości, niemniej tutaj ich nie mam zupełnie. Prawie wszyscy, od ludzi świeckich po duchownych, używają tego wyrazu, nie mając pojęcia, co on oznacza! A dla człowieka nie omamionego religą, kwestia ta prosta jest jak słońce. I jasna jak drut. [efn_note]Tak, jasna jak drut – napisałem to celowo :-)[/efn_note]

I nie należy to bynajmniej do jakiejś utajnionej dziedziny wiedzy… i nawet Wikipedia zna prawdę! Co, zdaniem niektórych, jest ewenementem rzadkim jak cielę o dwóch głowach. A ludzie religijni – nie znają jej! Jak daleko religijność może zaburzyć nasze władze poznawcze?

Złe rozumienie wyrazu tego przyczynia się do błędnego rozumienia sporej liczby fragmentów Biblijnych, z czego religia się cieszy, bo pomaga to wywoływaniu w wiernych strachu…

Ten wyraz to DUSZA.

W Biblii, tam, gdzie widzimy „dusza”, w językach oryginalnych jest używany albo wyraz „néfesz” (w Starym Testamencie) albo „psyché” (w Nowym). Na szczęście dla nas, nie ma w Biblii innych słów oznaczających duszę, także sprawa musi być prosta.

Poszczególne odłamy teologiczne różnie tłumaczą, czym jest dusza, i chyba najczęściej kontrowersja pojawia się przy okazji pytania „czy dusza jest nieśmiertelna”.  Okazuje się zresztą przy okazji, że istnieją różne definicje nieśmiertelności… Czy nieśmiertelność oznacza nieprzerwaną świadomość? Czy może dusza ginie na jakiś czas, i później wstaje do… życia? I tak dalej.

Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się tak zawzięcie o to kłócą. Przykładowo, świadkowie Jehowy uważają katolików  za heretyków, bo wyznają wiarę w nieśmiertelność duszy; a katolicy świadków za to, że jej nie wyznają. Jakie ta kwestia ma praktyczne znaczenie dla kogokolwiek? Co mnie obchodzi, czy po śmierci jestem natychmiast gdzieś wskrzeszany, czy też „śpię”, skoro i tak we śnie nie mam żadnej świadomości? Czy ktokolwiek po przespanej bez przerw nocy wstaje i narzeka, że mu się dłużyło??

Nikt się natomiast nie zajmuje meritum sprawy – co to dokładnie jest dusza? Nie „co myślę, że wiem, co oznacza dusza” ale jaka to pojęcie rozumieli autorzy biblijni, Czyli – uwaga – nie rozważam tu zagadnienia, co się dzieje z człowiekiem po śmierci, ale jedynie zajmuję się wyrazem tłumaczonym w naszych Bibliach jako „dusza”.

Wyraz „dusza” występuje ok. 750 razy w Starym Testamencie i ok. 100 razy w Nowym! Pomimo, że jest to zatem jeden z częściej używanych w Biblii terminów, nie sądzę, że nawet jedna na sto osób ją czytających wie, co ten wyraz oznacza! Większośc myśli, że dusza to nasza niematerialna cząstka, innymi słowy że jest to wynik równania ‘człowiek minus ciało’. Encyklopedyczna definicja: dusza jest „pierwiastkiem ożywiającym ciało, który człowiek otrzymał od Boga Stwórcy, trwającym także po śmierci ciała”.

soul3

Jeżeli trwa ona po śmierci ciała, jak wytłumaczymy następujący werset?

Dusza, która grzeszy, ta umrze  (Ezechiela 18:4, Biblia Gdańska)

Umrze dusza? Jak to? Przecież to nie pasuje do naszej przenajświętszej koncepcji „nieśmiertelnego pierwiastka”! Co robi religia? Wygodnie wycofuje się z tłumaczenia „nefesz” jako „dusza” w tym miejscu, choć tłumaczy go jako „dusza” niemal wszędzie indziej:

Umrze tylko ta osoba, która zgrzeszyła. (Biblia Tysiąclecia)
Każdy, kto grzeszy, umrze (Biblia Warszawska)

Zarówno Biblia Tysiąclecia jak i Warszawska bardzo często tłumaczą psyche jako dusza – (np. w Mk 8:37 lub  Mt 10:28), jednak, kiedy tłumaczenie wydaje się przeczyć założeniom i wyznawanej doktrynie, lekko się je zmienia… Tylko stara i dobra Biblia Gdańska przekłada je dosłownie. Jakkolwiek bardzo często tłumaczenie dosłowne nie jest poprawne (choćby w przypadku idiomów), widać – nazywajmy rzecz po imieniu – teologiczne oszustwo, kiedy jeden termin tłumaczy się na różne sposoby, w zależności od potrzeb.

Oczywiście, wieloznaczność terminów to zjawisko powszechne w każdym języku, i niektórzy teologowie nim to właśnie próbują tłumaczyć fakt, że nefesz i psyche są tak odmiennie tłumaczone w różnych miejscach. Wieloznaczość jednak w żadnym języku nie wywołuje nieporozumień – na ogół dotyczy terminów bardzo prostych, i nigdy ich różne znaczenia nie są do siebie zbliżone. Zamek (taki w kurtce) i zamek (królewski) są tym samym wyrazem, jednak nigdy nie wywołują nieporozumień. Odnośnie wieloznaczności, zauważmy też, że w wielu kościołach po każdej mszy ksiądz wypowiada pewne zwroty, które można odczytywać jako zapowiedzi modlitwy, a można też jako groźby pozbawienia życia (zaduszę Jana, zaduszę Stanisława – czy ksiądz ich chce zadusić?).

 Co Biblia rozumie pod pojęciem „dusza”?

Dusza pierwszy raz pojawia się na samym początku Biblii, w Księdze Rodzaju (I Mojżeszowej) 2:7:

Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. (Rdz 2:7)

Nie widać tu wyrazu „dusza”; jest w oryginale tam, gdzie widzisz słowo „istota”. Brawo! Choć raz Biblia Tysiąclecia oddaje zwięźle i jasno istotę tak kontrowersyjnej rzeczy! Tak naprawdę temat duszy można zamknąć właśnie tak:

DUSZA = ISTOTA ŻYJĄCA

Co zatem ze zwierzętami? Chyba każdy choć raz w życiu się zastanawiał, czy zwierzęta mają duszę? Jeżeli dusza to istota żyjąca, a zwierzęta są istotami żyjącymi, to – według Biblii – nie można co prawda powiedzieć, że mają duszę, ale że – uwaga – SĄ duszą!

I dowód – kilka wersetów dalej:

Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę istota żywa (Rdz 2:19)

Wcale mi nie chodzi o udowodnienie, że człowiek nie różni się od zwierzęcia, ani że zwierzęta idą „do nieba” – osobiście nie wyznaję ani pierwszego, ani drugiego poglądu – tutaj tylko chcę wyjaśnić, co należy rozumieć, gdy w Biblii widzimy wyraz „dusza” – i przy okazji chcę też pokazać, jak daleko religia poszła w ogłupianiu świata – tak przekręciła jeden z częściej używanych terminów biblijnych, że tylko nieliczne jednostki wiedzą, co on naprawdę oznacza. Uwaga! Jesteś na najlepszej drodze do zostania taką jednostką – a może już nią jesteś? 🙂 Może jeszcze nie do końca przekonaną, bowiem kiedy całe życie wierzy się w coś, trudno tak nagle się przestawić.

Przetłumaczę hasło, które jest w anglojęzycznej Wikipedii pod tytułem „ Soul in the Bible” – „Dusza w Biblii”:

„Nie znaleziono tradycyjnego chrześcijańskieg konceptu niematerialnej i nieśmiertelnej duszy w judaiźmie przed wygnaniem babilońskim”… „Wyraz hebrajski nefesz, chociaż tłumaczony jako ‘dusza’ w niektórych starszych Bibliach, tak naprawdę ma znaczenie zbliżone do „istoty żywej”. Nefesz został oddany słowem psyche w Septuagincie {{1}} [[1]]Septuaginta – tłumaczene Starego Testamentu na język grecki dokonanym w latach 250-150 pne [[1]], greckim słowem tłumaczonym jako dusza. Nowy Testament również używa słowa psyche, ale w znaczeniu hebrajskim, a nie greckim.” (http://en.wikipedia.org/wiki/Soul_in_the_Bible)

I nagle wszystko staje się jasne! Grecy używali terminu psyche tak, jak dzisiaj większość ludzi używa terminu dusza! A filozofia grecka  – toż to przecież podwaliny dzisiejszej teologii większości Kościołów chrześcijańskich – głównie rzymskokatolickiego! Szczytowe osiągnięcie umysłu ludzkiego! Wciąż jednak, ludzkiego…

Nie ma stuprentowej pewności, która kultura wymyśliła nieśmiertelną duszę. Spotkałem się z opinią, iż zrobili to już starożytni Egipcjanie (tak podaje Herodot, V wiek pne); niewątpliwie doktrynę tę bardzo rozbudował Platon, uczeń Sokratesa. Po napisaniu Nowego Testamentu nastąpiło „drobne przesunięcie” – wyraz psyche w znaczeniu pozabiblijnym – jako „nieśmiertelna cząstka człowieka” – zaczął przenikać do kręgów chrześcijańskich – zastępując jego biblijne znaczenie, to jest „istotę żywą”.

Dość łatwo mogę zrozumieć, dlaczego proces taki zaszedł w pierwszych wiekach naszej ery – wtedy przeszukanie Wikipedii lub uruchomienie aplikacji, która wyświetli 20 różnych tłumaczeń jedno pod drugim, było nieco trudne. Ba, nawet zwykłej konkordancji ludzie wtedy nie mieli (zresztą na niewiele by się przydała, skoro Biblia nie miała numerów rozdziałów ani wersetów). Dzisiaj jednak dostęp do informacji jest niewiele trudniejszy od dostępu do powietrza! Dlaczegoż więc wciąż nikt nie wie, co do licha oznacza wyraz DUSZA???

I dlaczego religii zależy na tym, by wmawiać ludziom, iż biblijna dusza oznacza nieśmiertelną cząstkę człowieka?

Moim zdaniem, religia nie miała wyjścia. Odrzucając ideę nieśmiertelnej duszy, musianoby również odrzucić sporo „chrześcijańskich filozofów”, między innymi tych zwanych „Ojcami Kościoła”, głównie samego Augustyna, do którego pism wielki szacunek pochodzi również z wielu Kościołów protestanckich. Warto dodać, że Augustyn, tworząc swoją filozofię, korzystał obficie z dzieł Platona… i wierzył też, że tylko mężczyzna jest stworzony na obraz Boży 🙂

Najważniejszym jednak, według mnie, powodem, dla którego religia podtrzymuje fałszywe rozumienie duszy jest to, że istnieje sporo fragmentów biblijnych, w których autorzy mówili o utracie życia – śmierci – a religia, po przekształceniu „życia” w „duszę” otrzymała kolejne narzędzia straszenia maluczkich. Bądź grzecznny, bo dusza twoja smażyć się będzie wiecznie w piekle!

Popatrzy na ten o pomstę do nieba wołający przykład:

Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.  Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mt 16:25-26, BT)

A teraz popatrzmy na oryginał:

ος γαρ αν θελη την ψυχην αυτου σωσαι απολεσει αυτην ος δ αν απολεση την ψυχην αυτου ενεκεν εμου ευρησει αυτην τι γαρ ωφελειται ανθρωπος εαν τον κοσμον ολον κερδηση την δε ψυχην αυτου ζημιωθη η τι δωσει ανθρωπος ανταλλαγμα της ψυχης αυτου (Mt 16:25-26, Stephanus)

Zakładam, że jeżeli na poważnie traktujesz Biblię, starożytną Grekę czytasz bieglej niż język polski! Mnie jednak często na poważnie nie ma co brać, bo teraz oczywiście żartuję. Wkleiłem, wyjątkowo, fragment z oryginału, by unaocznić, jak religia kłamie…

Na marginesie – jeżeli widzisz, że wyróżnione powyżej cztery greckie słowa nie są identycznie identyczne – gratuluję spostrzegawczości i czepiania się szczegółów (współczuję twoim bliskim) – i śpieszę donieść, że trzy pierwsze z nich są w bierniku, czwarty – w dopełniaczu – ale jest to ten sam rzeczownik – w leksykonie Stronga nr 5590.

Jak można w jednym akapicie jeden powtarzany wyraz tłumaczyć jako zupełnie odmienne znaczenia? Niemal każdy dzisiaj pod pojęciem „życie” rozumie życie fizyczne, które się kończy z chwilą śmierci, natomiast „duszę” rozumie jako coś, co nie kończy się nigdy – ale oryginał używa tylko jednego słowa! I powinno się je przetłumaczyć też przy pomocy jednego polskiego słowa!!

No tak, ale po tej zmianie fragment ten już nie będzie siał strachu. Obecnie rozumie się go tak: jeśli nie będziecie doskonali, i nie będziecie się nie bali stracić swojego życia na ziemi dla mnie, to poniesiecie szkodę na swojej wiecznej duszy – czyli będziecie się smażyć w piekle!

soul4burning

A jeśli przetłumaczymy psyche za każdym razem jako życie, okaże się, że Jezus w ogóle nie odnosił się do życia wiecznego, i fragment ten strachem już raczej nas napawać nas nie będzie, tym bardziej że dzisiaj szansa utraty życia z powodu swojej wiary jest niewielka, zwłaszcza w znanym nam dobrze Kraju nad Wisłą.

Powiem ci teraz coś, w co dość długo ciężko mi było uwierzyć: otóż temat życia wiecznego jest bardzo rzadki na kartach Biblii. W Starym Testamencie niemal nie występuje zupełnie. Biblia koncentruje się na TU I TERAZ, o skoro przyszłym życiem się rzadko kiedy zajmuje, znak to dla mnie jasny, że nie ma się czym martwić! Zwłaszcza, że Jezus zapewnił nam zupełne przebaczenie grzechów!

Jest za to mnóstwo ostrzeżeń przed problemami na tym świecie, wynikającymi z lekceważenia Bożych zasad. Nie, to nie Bóg karze za grzechy! Grzechów naszych Bóg już nigdy więcej nie wspomni (Hrb 10:17)! Jeżeli wyskoczę z trzeciego piętra, złamanie nogi nie będzie karą za grzechy! Może to zresztą nie najlepszy przykład, bo nie przypominam sobie biblijnego przykazania o skakaniu z okna, ale daruję sobie wydłużanie tego artykułu. Po prostu prosze sobie wyobrazić 11. przykazanie o nieskakaniu z trzeciego piętra.

Biblia nie zajmuje się za bardzo przyszłym życiem, bo… najwidoczniej… można być o nie spokojnym. Nikt w Biblii nie martwi się „czy będę zbawiony”. Nigdzie żaden z Apostołów nie napomina, byśmy biegli i nawracali wszystkich członków rodziny na chrześcijaństwo, bo inaczej przez całą wieczność będziemy im mogli wysyłać pocztówki do piekła! Kościoły natomiast, przez większą część swojej historii, epatowały w niemal każdym kazaniu straszeniem wiernych, a jeżeli dzisiaj się to zmieniło, to nie dlatego, że zmieniły się wierzenia, tylko po prostu większość ludzi nie ma ochoty słuchać w ogóle żadnych napomnień. A kiedy nie mają ochoty słuchać, nie przychodzą do kościoła, i kasa kościelna świeci pustkami. Jeszcze 50 lat temu w Polsce do kościoła co niedziela szedł praktycznie każdy, i robiłby to choćby ksiądz okładał każdego przed kazaniem kijem. Wtedy księża i pastorzy mówili to, co naprawdę chcieli.

Właśnie uświadomiłem sobie, że większość dyskusji teologicznych, których kiedyś bywałem świadkiem lub uczestnikiem, dotyczyła właśnie życia wiecznego, a opierała się na wersetach, które – jak dzisiaj widzę zupełnie wyraźnie – w 99% nie dotyczyła życia wiecznego!

Popatrzmy jeszcze, na koniec, na kilka fragmentów, gdzie użyte jest słowo 'dusza’, i gdzie nijak nie można zastosować do niej encyklopedycznej definicji „niematerialnej i nieśmiertelnej cząstki człowieka”:

lecz i włos z głowy waszej nie zginie, przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze (Łk 21:18-19)

 

Wyraźne odniesienie do życia na ziemi (włos z głowy)!

Rzekł mu Piotr: Panie! Czemu nie mogę teraz iść za tobą? Duszę swoją za ciebie położę. Odpowiedział mu Jezus: Duszę swoją za mnie położysz? (Jana 13:37n)

Czyż nie oczywiste jest, że sensownie by to brzmiało, gdyby zamiast „duszę swoją” było „życie swoje”? Nie dla tłumaczy Brytyjki…

   niewielu, to jest osiem dusz, ocalało przez wodę (1 P 3, 20)

Jak to, nieśmiertelne dusze pomarły?

Albowiem krwi dusz waszych będę się domagał (Rdz 9, 5)

Czy dusza ma krew?

Zabili też każdą dusze która była w nim, ostrzem miecza mordując”. (Joz 11, 11)

To duszę można zamordować? I to mieczem?

dusza, która grzeszy, ta umrze” (Ez 18, 4)

Nie może być!

I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle. (Mt 10:28)

Jak to – duszę zniszczyć? Przecież jest nieśmiertelna!

Ostatni z fragmentów w ogóle wydaje się na pierwszy rzut oka (na drugi i trzeci też) dziwny. Jak można zabić ciało, nie pozbawiając jednocześnie życia (dusza=życie)? Poświęcę osobny artykuł jednego pięknego dnia, być może jeszcze w tym wieku, temu fragmentowi, bo sprawa jest trudna do zrozumienia z uwagi na skomplikowany kontekst. Na razie tylko nadmienię, że cały rozdział 10. Ewangelii Mateusza opisuje wysłanie 12 Apostołów na misję i wszystko, co w nim jest, dotyczy TEGO ŚWIATA, a nie pośmiertnej rzeczywistości. Wiem, zapewne trudno sobie w głowie to poukładać, jeżeli ileś tam lat religia wkładała nam do głowy, że Jezus karze tutaj bać się wiecznego ognia piekielnego.

No dobrze, ale jak zatem najlepiej tłumaczyć nefesz/psyche na język polski?

Nie istnieje słowo, które w każdym miejscu w Biblii, gdzie występuje psyche/nefesz, brzmiałoby sensownie. Najczęściej świetnym tłumaczeniem wydaje się słowo życie. Innym razem – istota żywa. To, jak myślę, wyczerpuje ponad 90% przypadków użycia nefesz/psyche w Biblii.

Najwspanialszym owocem poprawnej znajomości biblijnego terminu „dusza” jest to, że od tej pory – kiedy zobaczysz zwrot „zbawienie duszy”, będziesz wiedzieć, że wcale nie chodzi o życie wieczne z Bogiem, ale ratunek przed śmiercią tu, na ziemi!

Na koniec chciałbym podkreślić jeszcze raz, iż artykuł ten dotyczył wyłącznie biblijnej terminologii. Nie sądzę, że wiara w niematerialną cząstkę człowieka, która żyje dalej po śmierci ciała, istnieje, jest zbrodnią. Czyż nie prześwietne są sceny z filmów, gdzie człowiek umiera, i jego ciało leży, a drugie ciało – z przeźroczystością 75% – wstaje i zaczyna się zastanawiać, co jest grane? Również wiara w to, że doświadczenia ludzi podczas śmierci klinicznej są prawdziwe, nie jest sprzeczna z Biblią. Ale nie jest też nią poparta, i na pewno nie ma to nic wspólnego ze słowem DUSZA.

soul2

Bogacz i Łazarz – wędrówka do piekła?

lazarus_rich_man1

„Hulaj dusza, piekła nie ma!” Bardzo długo myślałem, że słowa te powiedzieć miał niejaki Twardowski. Proszę nie mylić z księdzem Janem Twardowskim! Mowa o bohaterze micikewiczkowskiej ballady „Pani Twardowska”. Chociaż ballada ta sporo odniesień do piekła ma, i są tam nawet słowa „hulaj dusza”, to jednak powyższy cytat pochodzi ze sztuki „Trzy siostry” Antoniego Czechowa.

Czy piekło istnieje, czy nie? Sporo ludzi dzisiaj powątpiewa w jego istnienie, wielu też piekłem nazywa życie na ziemi. Byłem przez wiele lat obrońcą tezy o istnieniu piekła, gdyż chociaż kłóciła się ona zupełnie z moją logiką, byłem przekonany, że „tak powiada Pismo”.

Jednym z ulubionych fragmentów obrońców piekła jest przypowieść o bogaczu i Łazarzu z Ewangelii Łukasza. Nie zamierzam teraz dyskutować ogólnie o piekle (robię to przykładowo tu i tu), zajmę się jedynie analizą tego tekstu. Czy rzeczywiście jest on dla ludzi wierzących w autorytet Biblii dowodem na istnienie piekła?

Tradycja religijna bardzo mocno podkreśla, że jakakolwiek alternatywna jego interpretacja jest herezją i podważaniem słów samego Jezusa. Któż by chciał je podważać? Więc wyłączamy myślenie i wczytujemy w tę przypowieść wszystko, co nam religia każe.

Co możemy powiedzieć o Przypowieści o bogaczu i Łazarzu? Zapisana jest ona jeden raz, w Ewangelii Łukasza:

żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać. Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą. (Łk 16:19-31)

Widzimy opowieść dotyczącą dwojga ludzi; podzielona jest ona na dwie części. Pierwsza część mówi o ich losach za życia, druga – po śmierci. Bohaterami są „pewien człowiek bogaty” i „żebrak, okryty wrzodami, o imieniu Łazarz”.

Wiemy o nich bardzo mało. Bogaty człowiek był bogaty (ha ha) i świetnie się bawił; biedny był… biedny (w porządku, nie ma tam słowa „biedny”, ale bogatych żebraków wtedy nie było, teraz w Nowym Jorku zbierają podobno do 400 dolarów dziennie) i schorowany. Najciekawsza część historii dzieje się po tym, jak obydwaj umierają. Gdzie się teraz znajdują?

I to jest dobre pytanie, i – jak się okazuje – bardzo kontrowersyjne.

Omawiany fragment wpierw podaje, że żebrak umarł i został zaniesiony przez aniołów na „łono Abrahama”. Blblia nigdzie indziej nie używa tego określenia, dowiedziałem się jednak iż w pozabiblijnej tradycji żydowskiej „łonem Abrahama” nazywano część Szeolu, w której prawowierni ludzie oczekiwali na Sąd Ostateczny.

Bogacz był natomiast… w otchłani… Wiele innych tłumaczeń, głównie starszych (m.in. bardzo poważana w Polsce Biblia Gdańska lub jeszcze bardziej (nierzadko do przesady) poważana angielskojęzyczna King James) ma tam słowo „piekło” (hell). Widziałem też tłumaczenie „kraina umarłych”. Tak sporo kontrowersji sprawia grecki wyraz „hades”, o którym piszę tutaj. Jeżeli jednak ktoś chce na podstawie tego fragmentu bronić pomysłu na istnienie piekła, musi po prostu przetłumaczyć „hades” na piekło.

Co dalej ciekawego widzimy? W hadesie znajduje się nie tylko bogacz, ale i Łazarz nie jest zbyt daleko, skoro się słyszą! Jeżeli zatem hades oznacza pieło, czy ludzie z nieba i piekła mogą prowadzić ze sobą dyskusje? Coś tu nie pasuje. Jeżeli natomiast hades to nie piekło jako miejsce tortur, a miejsce przebywania zmarłych – bez udziału świadomości jednak – to też nic nie pasuje, gdyż bogacz niewątpliwie świadomość ma.

Co wiemy więcej? Bogacz był „pogrążony w mękach”. Tutaj zaczynamy myśleć o piekle. Poza tym bogacz dalej mówi „bardzo cierpię w tym płomieniu”…

Czyż nie wygląda na piekło?

Hmm… jeśli spróbujemy odczytywać tę historię dosłownie, widzimy, że ogień ten i męki nie są na pewno porównywalne z dosłownym płomieniem, bo będąc w prawdziwym ogniu, nikt nie jest w stanie prowadzić dyskusji. Również, zwilżenie języka, o które prosi bogacz, nie wydaje się w jakikolwiek sposób złagodzić cierpień płonącego człowieka. Wiadro wody – to już prędzej!

lazarus_rich_man3

Kiedy natomiast myślimy o zwilżeniu języka? Kiedy… zaschnie nam nieco w ustach! Bogacz wiedział, że „ma problem”, bał się czegoś! Był zdenerwowany, i zaschło mu z tego zdenerwowania w ustach! Niemniej nawet tego zwilżenia języka nie otrzymał… czyżby na tamtym świecie nawet takiego drobnego aktu miłosierdzia nie można by się spodziewać?

lazarus_rich_man2

Następnie dowiadujemy sie, że bogacz usiłuje przestrzec swoich braci na ziemi przed tym „miejscem męki”. Zastanówmy się mocno na chwilę. Stary Testament to księga pokaźnych rozmiarów, dlaczego zatem nie ma w nim ani słowa o istnieniu takiego miejsca?

Czy byłoby fair ze strony Boga, gdyby ludziom groziła kara po śmierci ale Biblia ani słowem by o tym nie wspominała? Widzę zatem, że Jezus nie mógł opowiadać rzeczywistej historii, lecz raczej odnosił się do podań i przesądów faryzejskich. Pamiętajmy, że celem przypowieści jest zwrócenie czyjejś uwagi na coś, nie wykład teologii systematycznej! Wspomnienie o podobnych wierzeniach, łącznie z wymienionym „łonem Abrahama”, można znaleźć m.in. w apokryficznej 4 Księdze Machabejskiej 13:7.

Kolejna interesująca obserwacja – czy gdziekolwiek jest napisane, że bogacz był złym człowiekiem? Napisane jest jedynie, że jest bogaty. Same bogactwo nie jest złem; najbogatsza osoba na świecie to przecież Bóg…

A gdzie jest napisane, że Łazarz był dobrym człowiekiem? Jedyne, co wiemy o nim to to, że był biedny i schorowany!

Rysuje się nam zatem niedorzeczny obraz nieba i piekła, gdzie ludzie mają po prostu odwrotny los do ziemskiego, niezależnie od swoich moralnych wyborów. Nie widzisz, jakie to bezsensowne? Wszystko, co trzeba zrobić, by być zbawionym, jest… uczynić się biednym!

Tworzenie teologii na podstawie tej przypowieści jest absurdem! A tak naprawdę, tworzenie teologii na podstawie jakiejkolwiek przypowieści jest absurdem! W przypowieściach bowiem nie chodzi o szczegóły, a o puentę! Najlepszym ich współczesnym odpowiednikiem są… dowcipy!W przypadku dowcipów o Jasiu, czy ktoś się będzie zastanawiał, jak Jasiu ma nazwisko i w jakim mieście mieszka? I czy w ogóle istniał? Czy w dowcipach o tym, jak ktoś umarł i stanął przed świętym Piotrem, zastanawiać się również będziemy nad realizmem tych sytuacji?

Nie! Ważna jest puenta i w przeważającej większości dowcipów, ich szczegóły, nazwiska, miejsca itp. są zupełnie nieistotne.

Są jednak wyjątki od tej reguły. Popatrz na ten – średnio śmieszny – dowcip:

Jasio do taty:
– Tato, jak dorosnę to zostanę premierem!
– Jasiu, żeby zostać premierem to trzeba rosnąć, rosnąć, rosnąć. Może najpierw zostań prezydentem?

Cytuję go w 2014 roku i niemal każdy Polak, słysząc go, ma konkretne nazwisko na myśli. Nikt jednak nie zastanawia się nad nazwiskiem Jasia czy też tym, czy dana sytuacja miała miejsce w poniedziałek czy we wtorek. Jeżeli teraz, kiedy to czytasz, jest rok 2020, jest bardzo możliwe, że nawet nie wiesz, o kim ten dowcip był. I będzie ci bardzo trudno rozsądzić, które osoby w tym dowcipie są „znaczące”, a które nie. I myślę, że dokładnie taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku omawianej przypowieści o bogaczu i Łazarzu.

Myślę, że w przypowieści tej ukryte jest też kilka bardzo interesujących analogii.

Weźmy osobę Łazarza. Po cóż Jezus mówi nam jego imię? To wydaje się zupełnie nieznaczącym szczegółem, tym bardziej iż imienia bogacza nie dowiadujemy się nigdy. Pomyślmy – czy to imię nie wydaje się znane też z innego miejsca w Biblii? Oczywiście, w Ewangelii Jana znajduje się historia wskrzeszenia Łazarza z martwych? Co napisałem? Wskrzeszenia z martwych?

Czy nie do tej historii odnosi się Jezus w Łk 19:31, mówiąc: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”?

Ilu ludzi powstało z martwych? Baaardzo niewielu! Czy przypadkiem może być, że imię Łazarza pojawia się tylko w dwóch miejscach w Biblii, i za każdym razem w kontekście jest powstanie z martwych i że jest to jedyna przypowieść Jezusa, w której jest użyte imię własne?

Jestem przekonany, że Jezus mówił użył przykładu tego samego Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Być może była to też dla Niego sprawa, w której się bardzo emocjonalnie zaangażował, jako że Łazarz był Jego przyjacielem (J 11:11) – i być może nareszcie zrozumiałem wyjaśnienie słynnego, najkrótszego wersetu w Biblii:

I zapłakał Jezus (J 11:35)

Może płakał nie dlatego, że Łazarz zmarł, ale na wspomnienie jego smutnego życia? Może rzeczywiście Łazarz żył i umierał w okrutnych warunkach?

Pozostała druga osoba dramatu – bogacz. Troszkę za dużo szczegółów jest na jego temat, bym uwierzył, że to byle jaki bogacz. Po pierwsze, ubierał się w bisior. Są znane co najmniej dwa rodzaje bisioru, jeden z nich przykładowo wytwarzany jest z małży morskich; jedno jest pewne – to droga rzecz. A gdy poszukamy w Biblii słowa „bisior”, najwięcej znajdziemy go w Księdze Wyjścia.

Zrobili także tuniki tkane z bisioru dla Aarona i jego synów, oraz tiarę z bisioru, mitry z bisioru i lniane spodnie z bisioru kręconego, oraz pas z bisioru kręconego, z fioletowej i czerwonej purpury, z karmazynu, wielobarwnie wyszywany, jak Pan nakazał Mojżeszowi. (Wj 39:27-29)

O czym tu mowa? O szatach arcykapłana! A kto był wówczas arcykapłanem? Kajfasz! I tak się = „przypadkowo” składa, że bezpośrednio po wskrzeszeniu Łazarza, kiedy to tłumy ludzi zaczynają wierzyć w Jezusa, Kajfasz pierwszy wychodzi z propozycją zabicia Go (J 11:49). Kiedy zaś zajrzymy do opisów historyka I wieku, Józefa Flawiusza, dowiadujemy się, że… Kajfasz miał pięciu braci !!! A co mówił bogacz? „Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”...

Jeszcze jeden zastanawiający fakt: porównaj ostatnie słowa przypowieści i bogaczu i Łazarzu:

Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą (Łk 16:31)

ze słowami Jezusa z Ewangelii Jana – tej samej, gdzie występuje historia wskrzeszenia Łazarza:

„Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli? ” (J 5:46-47)

Sens ten sam – jeżeli ktoś naprawdę uwierzył temu, co mówi Stary Testament, uwierzyłby i w Jezusa!

I takie było przesłanie tej przypowieści! Zastanawianie się nad tym, czy wydarzenia w niej opisywane naprawdę miały miejsce są równie sensowne, jak rozważania nad historią o Czerwonym Kapturku! Tylko dlatego, że wspomina się o nim często, nie znaczy, że rzeczywiście istniał! A raczej – istniała.

. Jeżeli zatem fragment ten wywoływał w tobie – jak kiedyś we mnie – strach – możesz odetchnąć z ulgą! Gdyby Bóg chciał cię ostrzec przed grożącą za coś karą, zrobiłby to dosłownie, bez posługiwania się przypowieścią która z logicznego punktu widzenia nie mogłaby się wydarzyć! Przypowieść o bogaczu i Łazarzu przede wszystkim obnażała hipokryzję bogatych i wysoko postawionych! A to, że Jezus użył zupełnie nieprawdopodobnego opisu sytuacji po śmierci? Szokujące i dziwne historie pamięta się lepiej! Poza tym groteskowość całej sceny dodatkowo rozwiewa wszelkie wątpliwości, że nie wydarzyła się nigdy!

Jeżeli też tak uważasz, religia nazwie cię heretykiem, stwierdzi, iż przeinaczasz albo wręcz znieważasz słowa samego Boga! Że nie słuchasz tego, co Jezus mówił! Religia tak musi mówić; bez grożenia piekłem większość kościołów byłaby pusta i rzeka pieniędzy przestałaby płynąć! Nie myl słów religii ze słowami Boga; nie myl manipulacji teologów z Biblią! Końcowe przesłanie Biblii jest jasne: Jezus zwyciężył świat, pojednał wszystkich z Bogiem, a jedyną rzeczą, która z tego świata przetrwa w nieskończoność jest miłość!

Ostatnia edycja: 29 stycznia 2018